Lutownica
„Lutownica, ale nie pistoletowa, tylko taka kolba” to drugi spektakl Mumio, w którym tyle samo ważne jest tekst, muzyka, typowa dla Mumio ekspresja aktorska – wykrystalizowana podczas wielu prób opartych w znacznej mierze na improwizacji.
Improwizacja zresztą w samym spektaklu zajmuje spore pole – improwizacja słowem (raz nawet improwizowany „duet”), improwizacja całą postacią czy wreszcie improwizacja muzyczna.
„Lutownica” jak sam tytuł wskazuje jest spektaklem ciepłym. Postaci niby z dziecięcej półki z zabawkami, są przyjazne, obcy jest im cynizm czy prześmiewczość, choć spektakl przecież w całości jest zdecydowanie zabawny, a momentami komiczny. Komiczny komizmem absurdalnym, a jednak oswojonym. Komiczny komizmem odwołującym się często do nieuchwytnych, a jednak każdemu znanych aspektów rzeczywistości.
Spektakl (co sprawdzono w praktyce) trafia w widownię dorosłą, czy to teatralnie wyrobioną (spora ilość teatru aktorskiego), czy też po prostu spragnioną świeżego humoru, ale również świetnie dociera do publiczności dziecięcej. Z pewnością również z powodu dziecięco oswojonych kostiumów, ale także dzięki wielopiętrowości przekazu – dla kazdego coś trafionego.
Również od strony plastycznej, scenograficznej „Lutownica” przyciąga uwagę.
Muzyczność spektaklu zdradzają instrumenty stanowiące jednocześnie część scenografii a nawet biorące udział w spektaklu w charakerze „aktorów” – Kontrubas.
Czemu „Lutownica” ? – bo miło się kojarzy Mumiu – Lutownica, którą kiedyś po domowemu naprawiało się rodzinne sprzęty elektryczne, a poza tym Lutownica kruszy lody, topi cynę i jest ciepła, a nawet gorąca – co nie jest bez znaczenia.